Cześć / Namaste
Mam przed sobą dwa projekty okładki do mojej najnowszej książki i nie wiem na który się zdecydować. Mam swoje preferencje ale mam również pokorę wobec własnego zdania – tego „co mi się wydaje”
Tę wersję nazywam sobie KRÓLIK
A tę JAREK
którą tu wybrać???
A jaka będzie ta książka? Jak zwykle pełna opowieści i refleksji ale też najbardziej „instruktażowa” z całej tej trylogii o rozwoju wewnętrznym: ODETCHNIJ SPOKOJEM – MASZ TO W SOBIE – ŻYJ W PEŁNI. Będzie odpowiedzią na pytania w stylu:
Wiem, że lubicie pierwsze fragmenty książek i czekacie na nie. Oto kolejny:
Lubimy z Maximem jeździć na nasze lokalne sportowo-awionetkowe lotnisko.
Obok hangarów stoi zmumifikowany pomnik-myśliwiec Mig, kręcą się piloci szykujący samoloty do startu i zawsze dzieje się coś ciekawego.
Najbardziej lubimy oglądać lądujących spadochroniarzy i startujące szybowce. Przy jednych i drugich mamy dreszczyk emocji. Czy spadochron się otworzy? Dokąd wiatr poniesie lecącego człowieka-parasol? Ale prawdziwa uczta to oglądanie szybowców – samolotów bez silników. Może należałoby je nazywać wiatrolotami – zdanymi wyłącznie na siebie i na siły natury i umiejętność ich odczytywania – współpracy z nimi, po pierwszym impulsie, kiedy samolot – ciągnik lub lotniskowa wyciągarka wyekspediują w powietrze z niewypowiedzianym pożegnaniem: „A teraz radź sobie sam”.
Obserwujemy z zadartymi głowami jak szybowce wspinają się po spiralach prądów powietrznych wyżej i wyżej albo jak szybko zawracają w stronę bezpiecznego pasa startowego jeśli nie trafią na odpowiednią karuzelę ku niebu. Odważna sprawa, żeby tek polecieć bez grama koni mechanicznych pod ręką – prawie, że samą siłą natury. Romantyzm obrazka większy jak w Angry Birds i plan na lądowanie spokojniejszy ale wyzwanie i napięcie towarzyszące przedsięwzięciu chyba nie mniejsze. W końcu to prawdziwy lot a nie rysunkowa opowiastka.
Miałem okazję polatać motoszybowcem, z zaprzyjaźnionym aficionado lotnictwa. Miałem do niego i jego maszyny dużo zaufania i silnik choć niewielki dawał mojej psychice na tyle dużo oparcia, że nie czułem potrzeby ubierania papmersa jako elementu lotniczego stroju obok spadochronu. Nie wiem jakby było przy szybowcu. W trakcie lotu, mój opiekun-pilot udzielił mi kilku podstawowych instrukcji i oddał na kilkanaście minut stery naszego podniebnego wehikułu. Okazało się, że nie jest to trudne czy skomplikowane. Najtrudniejsze były start i lądowanie i oczywiście psychiczne obciążenie – stres związany z wyzwaniem. Ten ostatni okazał się nie być takim strasznym – doskonale zredukowany przez doświadczenie i pewność kapitana naszego dwuosobowego statku powietrznego.
Chcę Cię zaprosić do tego żebyśmy wspólnie polatali. Cel lotu? Życie w pełni. Pomogę wystartować. Dam instrukcję jak latać. Lądowanie? Prawdę mówiąc nie ma go w planie więc nie trzeba się nim za bardzo przejmować… Mamy lecieć dalej i wyżej, bez końca.
Zachęcający? Będzie odlotowo 😉 w przewijającej się przez cała książkę lotniczej metaforze 🙂
Tutaj jest specjalne miejsce https://jarekguc.pl/zyjwpelni
gdzie możesz zostawić kontakt do siebie aby otrzymywać najświeższe informacje o przedsprzedaży i premierze książki ŻYJ W PEŁNI. Wpisanie się na tę listę zagwarantuje możliwość zakupu książki z autografem, dostęp do fragmentów do pobrania, gratisów, specjalnych ofert i okazji do spotkania online i na żywo. Bądźmy w kontakcie.
Więcej opowiadam o książce i o plebiscycie na okładkę w 25 odcinku vloga POGADAJMY
Jeśli jeszcze nie subskrybujesz mojego newslettera, zapisz się, aby nie przeoczyć kolejnych Pełnych Spokoju Listów pisanych do Ciebie.
namaste i cześć